Strata–porażka, jak sobie z nią radzić?

W miarę jak idziemy przez życie dotykają nas straty: tracimy urodę, młodość, rodziców, przyjaciół, pracę, możliwości. Każdy z nas musi opanować przetrwanie w obliczu utraty czegoś. Czasami starty nie są tą tak wymierne, możemy stracić nadzieję, wiarę w siebie, zaufanie, wiarygodność....

Jako twórcy cierpimy, doświadczymy porażki, kiedy książka się nie sprzeda, mało gości przyszło odwiedzić wystawę, film nie cieszy się zainteresowaniem. Cierpimy także gdy spotkamy się z szkodliwą krytyką lub gdy doświadczymy straty w postaci niewykorzystanej okazji, gdy cofnęliśmy się sabotowani przez własny strach, niska samoocenę.


W obliczu straty doświadczamy wielu negatywnych emocji. Najczęściej jest smutek, żal, rozgoryczanie. To naturalna reakcja na stratę.



Jeśli wolisz obejrzeć film zamiast czytać kliknij?👉Strata/porażka -jak sobie z nią radzić?


Po co na te emocje? Co się za nimi kryje?

Smutek to emocjonalny ból i tak jak ból fizyczny, którego nie lubimy ma swoją ważną funkcję. Powoduje, że nasza uwaga kieruje się do wewnątrz. Sprzyja refleksyjności.
Pozwala na głębsze przemyślenie znaczenia straty w naszym życiu, wyciągniecie wniosków.

Bez uświadomienia sobie smutku, żalu, jego wrażania nie możemy pożegnać z przeszłością, będziemy się kurczowo trzymać tego co było, ominą Cię wszystkie pozytywne aspekty teraźniejszości. Nie stworzymy miejsca na nowe rzeczy.


Twórcy rzadko przyznają się do straty/porażek i rzadko je opłakują, przez co mentalne rany zamieniają się w blizny, blokujące dalszy rozwój.

Intelektualnie jesteśmy wstanie znieść więcej niż emocjonalnie. Pozornie możemy wiele sobie wytłumaczyć. Jednak w praktyce na nic zda się powtarzanie sobie np. taki jest świat – to zdarza się każdemu. Straty/porażki trzeba choćby mentalnie opłakać.
Wewnętrzny artysta jak małe dziecko potrzebuje matczynej czułości. Coś w stylu – Auć, to bolało - Chodź przytulę Cię, ukołyszę, masz tu coś pysznego.

Dlatego różne kultury stworzy rytuały by uprać się ze stratą. Możesz stworzyć taki swój osobisty rytuał.


Oprócz żalu, może pojawić się też strach, boimy się, że straciwszy coś, już nigdy tego nie odzyskamy. To sprawia, że czujemy się uboższy.

By poczuć się znowu bogatym wewnętrznie, trzeba oderwać od rozpamiętywania straty, oderwać się od tego obrazu, przetworzyć ból na energię, na tworzenie nowej, pozytywnej przyszłość.

Wszystko zależy od tego na czym się zfokusujesz. Każdy koniec jest początkiem. Zapominasz o tym gdy przeżywasz porażkę. Koncertujesz się na utraconym marzeniu.

Dlatego nie narzekaj. Narzekanie kieruje myśli do straty, do przeszłości, pogarsza nastrój. Chyba, że wyżalenie się komuś to twój osobisty rytuał na opłakanie straty, Wtedy jednak musisz nadać mu jakieś ramy, np. żalisz się raz tylko jednej zaufanej osobie.

W obliczu porażki ważne jest zadawanie sobie właściwe pytań.

Zamiast pytania: Dlaczego mnie to spotkało? Czy moje działania mają sens? zadaj pytanie – Co teraz? W jaki sposób ta porażka może mi się przysłużyć? Dokąd mnie to kieruje? Jak to zrobić?
Ilekroć jesteś gotowa/y zapytać jaki jest następny krok? Już jesteś o krok dalej. Grunt to działać. Najlepiej jest po prostu uznać, że każdego dnia masz do wykonania jedno działanie dla swojej kreatywności. Podejmij się takiego zobowiązania.

Jeśli chcesz zostać pisarzem codziennie zapisuj swoją porcję stron. Kiedy zaczniesz panikować, (a tak się może stać), że to co robisz jest bezwartościowe, wówczas postanawiasz pomyśleć o tym później i wrócisz do rzeczy, która jest do zrobienia, a to oznacza np. zapisywanie codziennej porcji stron.

Możesz też poszukać innej ścieżki kreatywności np. jeśli twoje powieści się nie sprzedają może pisz opowiadania, szukaj wciąż nowych miejsc, gdzie możesz je opublikować, a może poszukaj zupełnie innej dziedziny, w której będziesz mogła tworzyć.


Po drodze mogą Cię dopaść wątpliwości. To normalne. Nowa ścieżka będzie oznaczała, naukę nowych rzeczy, a na to potrzeba czasami dużo czasu. Możliwie, że potrwa to długo, ale każdego dnia poruszasz się naprzód, a dążenie do celu daje mnóstwo radości. Gdy kładziesz nacisk na rezultaty, zapominasz, że twórczość to działanie, a nie dzieło. Tworzenie w pewnym, sensie nigdy się nie kończy, nie można nauczyć się pisania, bo zawsze możesz nauczyć się więcej. Zobacz na dorobek znanych pisarzy. Często ich ostatnie powieści są znaczenie lepsze niż te z początku kariery. Nie znaczy to, że dotychczasowe osiągnięcia są bezwartościowe. Nic podobnego. Znaczy to, że wykonana praca wskazuje drogę ku nowym, lepszym dziełom.

Obsesja na punkcie rezultatów i wyobrażanie sobie sztuki jako tworzenia skończonych dzieł blokuje nas. Jeśli zafiksujemy się by wykazać się rezultatami, odmawiamy sobie prawa do poszukiwań twórczych.

Zapytaj czy masz w sobie pokorę by coś zacząć wbrew zastrzeżeniom ego. Dzięki pokorze i otwartości nowicjusza możliwe są poszukiwania. Dzięki poszukiwaniom możliwe są dokonania.


Bycie artystą nie musi oznaczać porzucenie całego dotychczasowego życia. Oddając się gorączkowym fantazjom byciu prawdziwym artystą, nie dostrzegamy ze wiele drobnych twórczych zmian moglibyśmy dokonać od razu.


Jak pisze Julia Cameron w książce Droga Artysty _ „Twórcze życie składa się z mnóstwa małych kroczków i bardzo, bardzo niewielu dużych susów. Zamiast wykonać nieśmiały kroczek w kierunku swoich marzeń pędzimy na skraj urwiska trzęsąc się ze strachu mówimy: Nie mogę skoczyć.. Nie mogę... Nie mogę...


Nikt tego nie wymaga. Twórczość wymaga działania. Nie chodzi o toby zerwać się z uwięzi i uciec od dotychczasowego życia. Zacznij wprowadzać drobne zmiany tam, gdzie się znajdujesz. Jak lot w kosmos: nieznaczna zmiana trajektorii rakiety prowadzi do zasadniczej zmiany kursu.

























Komentarze

Popularne posty