Nuda cicha blokada kreatywności
Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z jej obecności. Nuda po cichu unieruchamia nasze wewnętrzne dziecko, wewnętrznego twórcę i skutecznie tłumi wyobraźnię.
Dzieci potrafią otwarcie powiedzieć: „nudzę się”. Dorośli – już nie.
Nie przyznajemy się do nudy ani przed innymi, ani przed sobą.
Czemu? Bo wstydzimy się jej. Wydaje nam się, że człowiek ciekawy świata, inteligentny i aktywny nie powinien się nudzić.
Więc wypełniamy życie zadaniami, obowiązkami, schematami. Szukamy przewidywalności, bo daje nam poczucie bezpieczeństwa.
I nawet nie zauważamy, kiedy życie staje się pozbawione aromatu, koloru i smaku.

Nuda – naturalny sygnał, nie wróg
Jeśli Twój dzień wypełniają same znane, powtarzalne czynności – nuda jest czymś zupełnie naturalnym. Nie zawsze oznacza depresję czy brak sensu.
Czasem to po prostu sygnał od organizmu: „potrzebuję czegoś nowego, czegoś świeżego”.
Zdarza się, że nuda objawia się jak odrętwienie – jakbyśmy na chwilę utracili kontakt z własnymi emocjami. To nie brak wrażliwości, ale chwilowy brak bodźców, które nas poruszają.
Ograniczające przekonania – niewidzialni strażnicy nudy
Często to nie okoliczności, lecz nasze przekonania zamykają nas w klatce nudy.
To te drobne myśli, które brzmią racjonalnie, ale odbierają lekkość i spontaniczność:
-
„To jest dziecinne.”
-
„Nie będę się wygłupiać, jestem profesjonalistą.”
-
„Nie mam czasu na takie zabawy.”
Myślimy, że jesteśmy dojrzali, poważni, realistyczni. A w rzeczywistości to tylko blokady – stare, nieprzydatne przekonania, które odcinają nas od radości tworzenia.
Dobra wiadomość?
Z przekonaniami można pracować.
Najpierw trzeba je zauważyć – przyznać przed sobą, że istnieją.
Potem – zadecydować, że chcemy je zastąpić innymi, bardziej wspierającymi.
To proces, ale możliwy i bardzo uwalniający.
Brak inspiracji – druga twarz nudy
Kreatywność potrzebuje bodźców – światła, dźwięków, emocji, spotkań.
Tworzymy, gdy coś w nas porusza, gdy przepuszczamy świat przez własne doświadczenie i wrażliwość.
Jesteśmy tak twórczy, jak:
książki, które czytamy,
filmy, które oglądamy,
miejsca, które odwiedzamy,
i doświadczenia, które gromadzimy.
To nasz „materiał wyjściowy” – z niego powstają pomysły.
Dlatego dbaj o swoje źródła inspiracji.
Czytaj, oglądaj, podróżuj – ale też doświadczaj.
Rób małe rzeczy, które sprawiają radość Twojemu wewnętrznemu dziecku:
spróbuj lodów o nowym smaku, zapal pachnącą świecę podczas kąpieli, pójdź na spacer inną drogą niż zwykle.
To drobiazgi, które odświeżają zmysły i karmią wyobraźnię.
Inspiracja przez ludzi
Drugim źródłem inspiracji są inni ludzie.
Jeśli w Twoim otoczeniu są osoby ciekawe, otwarte, pełne pasji – korzystaj z ich energii. Rozmowa z kimś twórczym potrafi otworzyć w nas nowe przestrzenie.
Nie masz takich osób wokół? Poszukaj ich.
W grupach tematycznych, warsztatach, spotkaniach, książkach.
Czasem inspiracja przychodzi z odległej epoki.
Dla mnie taką postacią jest Leonardo da Vinci – człowiek renesansu, geniusz obserwacji. Na ścianie mojego pokoju wisi obrazek z jego szkicami.
To nie tylko dekoracja, ale symbol – przypomnienie, że ciekawość świata jest paliwem dla kreatywności.
Bo umysł działa tak, jak go torujemy – tym, czym się otaczamy, tym zaczynamy myśleć.
To szept Twojej duszy, że potrzebujesz świeżości.
Nie bój się jej. Nie uciekaj.
Usiądź z nią na chwilę, posłuchaj, o czym chce Ci powiedzieć.
Być może właśnie tam – w tej pozornej pustce – kryje się nowy pomysł, nowa pasja, nowa Ty.


Komentarze
Prześlij komentarz