Dlaczego stres odbiera nam twórcze myślenie?
„Houston, mamy problem” – to zdanie zna niemal każdy. Wypowiedziane w chwili zagrożenia podczas misji Apollo 13, dziś często pojawia się, gdy coś niespodziewanie wymyka nam się spod kontroli.
Astronauci byli w niebezpieczeństwie, los misji, ich życie zależało od ludzi na Ziemi. Zespół w Centrum Kontroli Misji musiał znaleźć rozwiązanie, mając do dyspozycji jedynie to, czym dysponowała załoga. Udało się – dzięki pomysłowości i współpracy.
Kryzys potrafi obudzić w nas niezwykłą kreatywność. Gdy standardowe metody zawodzą, a sytuacja wymaga natychmiastowej reakcji, umysł zaczyna szukać nowych dróg. Ale czy naprawdę potrzebujemy dramatycznych okoliczności, by sięgnąć po twórcze myślenie?
Warto pamiętać, że wysoki poziom stresu nie sprzyja kreatywności. W sytuacjach zagrożenia nasz umysł przełącza się w tryb przetrwania – działa schematycznie, automatycznie, według znanych wzorców. Wtedy liczy się szybkość i skuteczność, nie oryginalność. Dlatego to nie astronauci, którzy mogli stracić życie, ale zespół na Ziemi, działający z dystansu i w poczuciu bezpieczeństwa, znalazł rozwiązanie.
Może kojarzysz MacGyvera – bohatera, który w każdej sytuacji potrafił coś wymyślić, nawet z niczego. Ale pamiętaj, że MacGyver to fikcja. W prawdziwym życiu, gdy działamy w silnym napięciu, nasz sposób myślenia zawęża się jak w tunelu. Skupiamy się tylko na jednym celu, pomijając inne możliwości. To dlatego często tkwimy przy rozwiązaniach, które nie działają – bo nie potrafimy już spojrzeć szerzej.
Kiedy więc pojawia się trudność, ale jeszcze nie czujemy się przytłoczeni, to właśnie wtedy rodzi się przestrzeń dla kreatywności. Pomaga w tym to, co nazwałabym „optymistycznym niezadowoleniem” – lekkie napięcie, irytacja, chęć poprawy. Nie za duży stres, nie bierność, lecz twórczy dyskomfort, który popycha nas do szukania nowych rozwiązań. Bo kreatywność nie potrzebuje kryzysu – potrzebuje ciekawości, spokoju i odrobiny niezgody na to, co jest.
Kryzys potrafi obudzić w nas niezwykłą kreatywność. Gdy standardowe metody zawodzą, a sytuacja wymaga natychmiastowej reakcji, umysł zaczyna szukać nowych dróg. Ale czy naprawdę potrzebujemy dramatycznych okoliczności, by sięgnąć po twórcze myślenie?
Warto pamiętać, że wysoki poziom stresu nie sprzyja kreatywności. W sytuacjach zagrożenia nasz umysł przełącza się w tryb przetrwania – działa schematycznie, automatycznie, według znanych wzorców. Wtedy liczy się szybkość i skuteczność, nie oryginalność. Dlatego to nie astronauci, którzy mogli stracić życie, ale zespół na Ziemi, działający z dystansu i w poczuciu bezpieczeństwa, znalazł rozwiązanie.
Może kojarzysz MacGyvera – bohatera, który w każdej sytuacji potrafił coś wymyślić, nawet z niczego. Ale pamiętaj, że MacGyver to fikcja. W prawdziwym życiu, gdy działamy w silnym napięciu, nasz sposób myślenia zawęża się jak w tunelu. Skupiamy się tylko na jednym celu, pomijając inne możliwości. To dlatego często tkwimy przy rozwiązaniach, które nie działają – bo nie potrafimy już spojrzeć szerzej.
Kiedy więc pojawia się trudność, ale jeszcze nie czujemy się przytłoczeni, to właśnie wtedy rodzi się przestrzeń dla kreatywności. Pomaga w tym to, co nazwałabym „optymistycznym niezadowoleniem” – lekkie napięcie, irytacja, chęć poprawy. Nie za duży stres, nie bierność, lecz twórczy dyskomfort, który popycha nas do szukania nowych rozwiązań. Bo kreatywność nie potrzebuje kryzysu – potrzebuje ciekawości, spokoju i odrobiny niezgody na to, co jest.
.



Komentarze
Prześlij komentarz