Na początku było słowo… a potem emocja
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga…”
ten znany cytat z Ewangelii św. Jana mógłby dziś otwierać podręcznik psychologii poznawczej.
Kiedy pojawił się język, nasz mózg zaczął inaczej odbierać rzeczywistość. Myśli — czyli niewypowiedziane słowa — stały się narzędziem tworzenia. Mają niemal boską moc: potrafią kreować światy, których nie ma tu i teraz.
Niemowlę widzi rzeczywistość wiernie, bo nie zna jeszcze języka. W jego umyśle istnieją jedynie realne obiekty. My, dorośli, potrafimy zupełnie pominąć to, co faktycznie jest, i na podstawie samych słów stworzyć coś, czego nie ma. I mózg… nie widzi różnicy. Realny tygrys czy wyobrażony? Reakcja biologiczna może być taka sama.
Słyszysz hałas.
Jeśli myśl brzmi: „To złodziej”, pojawia się lęk — i działanie pod wpływem lęku.
Jeśli: „Pewnie kot buszuje w kuchni”, reakcja będzie zupełnie inna — może lekkie rozdrażnienie, może śmiech.
To właśnie słowa, które kierujemy do siebie, uruchamiają emocje i działania.
Jeśli chcemy wpływać na to, co czujemy, pierwszym krokiem jest zauważenie jak myślimy. Czyli znowu: na początku było słowo.
A Ty, Czytelniku — co mówisz do siebie na co dzień?
Jakich słów używasz? W jaki sposób nadajesz im znaczenie?
U mnie zapala się lampka ostrzegawcza, kiedy pojawia się „powinnam” albo „muszę”.
Kiedy pojawił się język, nasz mózg zaczął inaczej odbierać rzeczywistość. Myśli — czyli niewypowiedziane słowa — stały się narzędziem tworzenia. Mają niemal boską moc: potrafią kreować światy, których nie ma tu i teraz.
Niemowlę widzi rzeczywistość wiernie, bo nie zna jeszcze języka. W jego umyśle istnieją jedynie realne obiekty. My, dorośli, potrafimy zupełnie pominąć to, co faktycznie jest, i na podstawie samych słów stworzyć coś, czego nie ma. I mózg… nie widzi różnicy. Realny tygrys czy wyobrażony? Reakcja biologiczna może być taka sama.
Każdy z nas prowadzi nieustanny, wewnętrzny dialog. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak silnie wpływa on na nasze samopoczucie i decyzje.
Maxie C. Maultsby w „Racjonalnej teorii zachowania” zwraca uwagę na prosty mechanizm: emocje pojawiają się jako odpowiedź na myśl, a nie na samą sytuację.
Słyszysz hałas.
Jeśli myśl brzmi: „To złodziej”, pojawia się lęk — i działanie pod wpływem lęku.
Jeśli: „Pewnie kot buszuje w kuchni”, reakcja będzie zupełnie inna — może lekkie rozdrażnienie, może śmiech.
To właśnie słowa, które kierujemy do siebie, uruchamiają emocje i działania.
Jeśli chcemy wpływać na to, co czujemy, pierwszym krokiem jest zauważenie jak myślimy. Czyli znowu: na początku było słowo.
A Ty, Czytelniku — co mówisz do siebie na co dzień?
Jakich słów używasz? W jaki sposób nadajesz im znaczenie?
U mnie zapala się lampka ostrzegawcza, kiedy pojawia się „powinnam” albo „muszę”.
Co to właściwie znaczy?
Kto tak mówi?
Dlaczego muszę?
Zwykle okazuje się, że nie „muszę”.
Po prostu wybieram — świadomie, znając konsekwencje.
I to zmienia wszystko.
Kto tak mówi?
Dlaczego muszę?
Zwykle okazuje się, że nie „muszę”.
Po prostu wybieram — świadomie, znając konsekwencje.
I to zmienia wszystko.



Komentarze
Prześlij komentarz