Na początku słowo potem emocja

„Na początku było słowo a słowo było u Boga i bogiem było słowo” ten cytat z ewangelii św. Jana mógłby być dziś wstępem do podręcznika psychologii poznawczej.


Wraz z pojawieniem się języka ludzki mózg zaczął inaczej odbierać rzeczywistość. Myśli czyli niewypowiedziane słowa mają w istocie boską moc, mogą kreować fantastyczne światy. Tylko niemowlęta, bo one nie znają jeszcze języka widzą świat wiernie, tzn. w ich „głowach” są jedynie rzeczywiste obiekty. Dorośli i starsze dzieci  mogą całkowicie zignorować obiektywną rzeczywistość i na podstawie myśli wyobrazić sobie coś czego aktualnie nie ma.  Mózg nie odróżnia wyobrażeń i fantazji opartych na języku od oczywistych faktów. To oznacza, że nie musimy być w rzeczywistość zaatakowani przez tygrysa, jeśli to sobie dokładnie wyobrazimy, nasz mózg zareaguje tak samo jak na realne zagrożenie.





Każdy z nas, choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę prowadzi nieustanie wewnętrzny dialog.

Maxie C. Maultsby  w książce „ Racjonalna teoria zachowania” zwraca nam uwagę jakie są skutki takiego dialogu.

Słowa, których używamy mają wpływ na nasze odczucia i działania. Emocje pojawia się pod wpływem myśli. Jeśli usłyszymy hałas, a w naszej głowie pojawi się myśl „to złodziej”, to dopiero potem pod wpływem tego wyobrażenia zaczniemy się bać, a następnie działać pod wpływem lęku. Jeśli ten sam hałas skojarzymy z kotem buszującym w kuchni to pojawi się całkiem inna emocja, może irytacja i to ona będzie kierować naszym działaniem.

Jeśli chcemy mieć jakiś wpływ na to co czujemy to jedna droga wiedzie przez zmianę sposobu myślenia, a więc na początku było słowo. 

A ty czytelniku Co do siebie mówisz?
Jakich słów używasz? W jaki sposób?

Ja osobiście jestem "czujna" gdy w mojej głowie pojawia się słowo "powinnam" lub "muszę". 
Co to znaczy powinnam? Kto tak mówi? Dlaczego powinnam?
Czy rzeczywiście muszę? Może po prostu "wybieram" mając świadomość konsekwencji :) 


Komentarze

Popularne posty